Nadmorska we wrześniu :)
Słowa siostry okazały się prorocze. Jesteśmy w Dąbkach! Ale zanim tu dotarliśmy jeszcze trochę działo się w Darłowie :)
Zmieniliśmy parafię. Opuściliśmy ojców Franciszkanów, którzy okazali nam wielkie serce i przygarnęli nas na nocleg, i udaliśmy się do parafii św. Gertrudy. Najpierw odbyło się najważniejsze spotkanie dnia-Msza św. Potem napełnieni Boża Miłością poszliśmy dzielić się nią z bliźnimi. Rynek był nasz! Miłosierdzie Boże rozlewało się wokół, na każdego, kto tego zapragnął.
Dziś marzyliśmy o niedzielnym obiadku; rosół, ziemniaczki i takie sprawy. I co? Oczywiście, że był :D I to u ks. proboszcza na plebanii.
Po obiedzie losowanie dokonane przez księdza proboszcza. Wynik już znacie :)
Ks. Boguś posłał nas w dalszą drogę.
Zanim dojechaliśmy do Dąbek, modliliśmy się z mieszkańcami Żukowa Morskiego i przejechaliśmy przez Bobolin, miejscowość z ktorej wynajęliśmy konie na pierwszą karawanę :) Wieczorem dojechaliśmy do Dąbek. Kontynuujemy Nadmorską :) Niesamowite jest Boże prowadzenie. Nocujemy na plebanii i zaraz zasiadamy do kolacji wyżebranej z imprezy :)
Zmieniliśmy parafię. Opuściliśmy ojców Franciszkanów, którzy okazali nam wielkie serce i przygarnęli nas na nocleg, i udaliśmy się do parafii św. Gertrudy. Najpierw odbyło się najważniejsze spotkanie dnia-Msza św. Potem napełnieni Boża Miłością poszliśmy dzielić się nią z bliźnimi. Rynek był nasz! Miłosierdzie Boże rozlewało się wokół, na każdego, kto tego zapragnął.
Dziś marzyliśmy o niedzielnym obiadku; rosół, ziemniaczki i takie sprawy. I co? Oczywiście, że był :D I to u ks. proboszcza na plebanii.
Po obiedzie losowanie dokonane przez księdza proboszcza. Wynik już znacie :)
Ks. Boguś posłał nas w dalszą drogę.
Zanim dojechaliśmy do Dąbek, modliliśmy się z mieszkańcami Żukowa Morskiego i przejechaliśmy przez Bobolin, miejscowość z ktorej wynajęliśmy konie na pierwszą karawanę :) Wieczorem dojechaliśmy do Dąbek. Kontynuujemy Nadmorską :) Niesamowite jest Boże prowadzenie. Nocujemy na plebanii i zaraz zasiadamy do kolacji wyżebranej z imprezy :)
Bracia podczas żebrania jedzenia spotkali na przystanku panią, która ze swoim synkiem przyjechała do sanatorium. Nie wiedziała jak się tam dostać i miała wielki bagaż do zabrania. Modliła się do św. Rity o pomoc. Nagle pojawili się bracia, wzięli bagaże i zaprowadzili ją wraz z dzieckiem do sanatorium.
Jeszcze jedna sprawa z Darłowa: Gdy wyjeżdżaliśmy z miasta, zobaczyliśmy, że jedno koło od wózka rusza się na wszystkie strony. Przystanęliśmy by je zreperować. W międzyczasie podszedł do nas pan Jan mówiąc, że dojedziemy z tym zepsutym kołem do Dąbek i tam znajdziemy kogoś, kto je naprawi. Powiedział, że będzie podobnie jak z Małą Arabką, która spadła z wysokości a Pan Jezus ją uzdrowił. I dojechaliśmy z tym rozklekotanym kołem. Chwała Panu za wszystko!
Komentarze
Prześlij komentarz