Wędrowali przez miasta i wsie
Słowa dzisiejszej Ewangelii bardzo uradowały nasze serca i napełniły je nadzieją, że dziś będziemy głosić Miłosierdzie Pańskie z mocą ludowi Bożemu.
Słowa: "Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym" wypełniały się dzisiejszego dnia. Nakarmieni do syta na świetlicy w Jeżycach, ruszyliśmy w drogę.
Nasz towarzysz deszcz dziś też był z nami, ale wbrew pozorom był nie tylko naszym wrogiem, ale i sprzymierzeńcem. Podczas jednej z modlitw pod krzyżem zaczęła się ulewa. Uratowały nas dwie panie, zabierając pod dach na herbatę. Sam Bóg nas tam zaprowadził byśmy w modlitwie powierzyli Mu nasze dobrodziejki. Wieczór był wypełniony Bożą dobrocią po brzegi. Przyjechaliśmy do Darłowa. Szliśmy przez miasto wzbudzając szok na twarzach ludzi :) Po Mszy św. br. Franciszek z ambony żebrał dla nas noclegi. Chłopaki nocują dziś u ojców Franciszkanów, dziewczyny u dobrych ludzi, którzy zechcieli nas przyjąć :) Czas na moment, w którym Bóg pokazał po raz milionowy jaki jest dobry. Ja (Gosia) od pierwszego dnia Karawany mam poważny problem z kręgosłupem. Dziś jest źle do tego stopnia, że nie byłam w stanie się wyprostować. Na Mszy zaczęłam płakać z bezradności, ale cały czas ufałam Bogu, że mi pomoże. Na nocleg pojechałam z Wiotą i Alą. Wiota-moja osobista lekarka obiecała, że wyżebrze mi jakieś leki...i tak się stało. Pani, która nas zaprosiła do swojego domu miała leki, które są idealne na tego typu schorzenia. Po chwili zaproponowała pożyczenie mi gorsetu ortopedycznego, a gdy spytałyśmy czy ma lód w kostkach, wyciągnęła żel chłodzący na urazy i przyniosła jeszcze maść :) W ten sposób Bóg zatroszczył się o mnie posyłając panią o tak dobrym sercu. W międzyczasie Wiota konsultowała się przez telefon ze swoją mamą, która jest fizjoterapeutką więc cały czas jestem w dobrych rękach :) Dziś w Darłowie miałam swoje prywatne sanatorium :)
Nasz towarzysz deszcz dziś też był z nami, ale wbrew pozorom był nie tylko naszym wrogiem, ale i sprzymierzeńcem. Podczas jednej z modlitw pod krzyżem zaczęła się ulewa. Uratowały nas dwie panie, zabierając pod dach na herbatę. Sam Bóg nas tam zaprowadził byśmy w modlitwie powierzyli Mu nasze dobrodziejki. Wieczór był wypełniony Bożą dobrocią po brzegi. Przyjechaliśmy do Darłowa. Szliśmy przez miasto wzbudzając szok na twarzach ludzi :) Po Mszy św. br. Franciszek z ambony żebrał dla nas noclegi. Chłopaki nocują dziś u ojców Franciszkanów, dziewczyny u dobrych ludzi, którzy zechcieli nas przyjąć :) Czas na moment, w którym Bóg pokazał po raz milionowy jaki jest dobry. Ja (Gosia) od pierwszego dnia Karawany mam poważny problem z kręgosłupem. Dziś jest źle do tego stopnia, że nie byłam w stanie się wyprostować. Na Mszy zaczęłam płakać z bezradności, ale cały czas ufałam Bogu, że mi pomoże. Na nocleg pojechałam z Wiotą i Alą. Wiota-moja osobista lekarka obiecała, że wyżebrze mi jakieś leki...i tak się stało. Pani, która nas zaprosiła do swojego domu miała leki, które są idealne na tego typu schorzenia. Po chwili zaproponowała pożyczenie mi gorsetu ortopedycznego, a gdy spytałyśmy czy ma lód w kostkach, wyciągnęła żel chłodzący na urazy i przyniosła jeszcze maść :) W ten sposób Bóg zatroszczył się o mnie posyłając panią o tak dobrym sercu. W międzyczasie Wiota konsultowała się przez telefon ze swoją mamą, która jest fizjoterapeutką więc cały czas jestem w dobrych rękach :) Dziś w Darłowie miałam swoje prywatne sanatorium :)
,, Bo Jego Łaska na Wieki !!! ''
OdpowiedzUsuń