Wytrwałość popłaca

Za nami dzień pierwszy, przed nami dzień drugi. Pobudka, jutrznia, krótkie rozważenie Ewangelii z dnia i śniadanie. Trzeba nam było ruszać dalej, choć bardzo przyjemnie siedziało się w pałacyku :) Za oknem słońce, zaczęło się robić coraz weselej... do momentu kiedy usłyszeliśmy, że wentyl w jednym z rowerów strzelił - i to dosłownie... Krótka akcja logistyczna na szczęście zakończyła się powodzeniem. Pojechaliśmy do najbliższej wioski.
Wyszliśmy na ulice, głosiliśmy, śpiewaliśmy, zapraszaliśmy... jakby na marne. Zero odzewu. Czyżby wioska opustoszała? Nie poddaliśmy się, modliliśmy się sami, zawierzając całą wieś Bożemu Miłosierdziu.
 Prosiliśmy Pana o Słowo, by wyjaśnił dlaczego z takim trudem i bez odpowiedzi przyszło nam dziś głosić. Słowo Boże jak zawsze podniosło nas i pokrzepiło. "Trwajcie gorliwie na modlitwie, czuwając na niej wśród dziękczynienia." (Kol. 4,2). Wyruszyliśmy zatem na drogi dalej głosząc orędzie Miłosierdzia; śpiewem, słowem, modlitwą i w uwielbieniu.

Niektórzy z nas poszli dwójkami do mieszkańców i przeżyli piękny czas spotkań z ludźmi, którzy tego orędzia potrzebowali najbardziej. Pod wieczór trafiliśmy do Jeżyc. Tam ksiądz proboszcz odprawił Mszę św. w naszych intencjach. Potem Bóg w swojej łaskawości obdarował nas pysznym jedzeniem: kurczakiem i galaretką.  W czasie odmawiania Koronki bracia wyżebrali noclegi dla wszystkich. Było miło i cieplutko. Bóg się o nas bardzo troszczył i po trudzie chłodu rozpieścił gorącem i pysznymi naleśnikami :)

Komentarze

Prześlij komentarz